11 listopada 2012

Rozdział piąty

"Jedna z pułapek dzieciństwa polega na tym, że nie trzeba rozumieć, by czuć. Kiedy rozum zdolny jest pojąć, co się wydarzyło, rany w sercu są już zbyt głębokie."

            Przez wiele miesięcy jej rodzina przeżywała koszmar. Kiedy rodzice dowiedzieli się, że ich najmłodsza córka Melanie jest śmiertelnie chora, pogrążyli się w rozpaczy. Długie miesiące niepewności, dni pełne niepokoju i strach, który towarzyszył im każdego dnia.
Kiedy lekarze powiadomili ich o chorobie Melanie, Noelle miała prawie piętnaście lat lat. Mocno przeżyła tą wiadomość. Chyba bardziej niż jej siostra, która była od niej o trzy lata młodsza. Wszystkich członków rodziny nie opuszczała nadzieja, że dziewczynka wyzdrowieje. Okazało się jednak, że choroba została zdiagnozowana zbyt późno. Codziennie patrzyli, jak Melanie umiera. Powoli, niepostrzeżenie, ale jednak.
Setki dni spędzonych za murami szpitala, w klinikach i u lekarzy. Rodzice próbowali wszystkiego. Żadne starania nie przynosiły skutku. Siostra Noelle zmarła 9 listopada 2009 roku. Noelle pamiętała piękny pogrzeb, na który zjechało się dużo osób Tamten czas, po śmierci Melanie pamiętała jakby przez mgłę. Wraz ze odejściem jej siostry, odeszła też radość i chęć do życia.
Rodzice zaczęli kłócić się o byle co, a matka dziewczyny pogrążyła się w rozpaczy. Noelle cierpiała każdego dnia, a wszystko przypominało jej Melanie. Tą roześmianą, ciemnowłosą i śliczną dziewczynkę, która była niczym iskierka radości i ciepła.
Przez pierwsze kilka tygodni po jej śmierci, Noelle spała w pokoju siostry, zakładając jej bluzkę, chcąc poczuć jej zapach. Ale po jakimś czasie ta koszulka zaczęła pachnieć ją, a zapach Melanie zniknął.  Kiedy mijała jej pokój w domu, czuła piekący ból w sercu. Noelle czuła się samotna i na nic nie pomagało wsparcie starszej siostry, Alison, która wyjechała kilka miesięcy po śmierci Melanie.
Noelle zamknęła się w sobie i przez jakiś okres czasu nie chodziła do szkoły. Kiedy jednak wróciła, stała się najgorszą odsłoną siebie. Nie była wredna, była po prostu podła. Wykorzystywała ludzi, kłamała i imprezowała. W środku jednak, codziennie tłumiła w sobie ból. Nikomu nie powiedziała o swojej tragedii, a swoją nieobecność w szkole usprawiedliwiła wyjazdem rodzinnym.
Nie miała z kim porozmawiać o swoim bólu i stracie. Po jakimś czasie jej rodzice zauważyli, że nie umieją dłużej żyć w Bristolu. Było tutaj zbyt dużo wspomnień. Gdziekolwiek spojrzeli, mieli przed oczami twarz radosnej Melanie. Chcąc odbudować swoje życie i uratować małżeństwo, postanowili przeprowadzić się do Londynu. Tak więc powodem były nie tylko długi i strata firmy ojca, ale także chęć pozbycia się smutku, który ciążył im na duszy.      

Noelle podczas swojej opowieści, kurczowo ściskała dłoń przyjaciółki. Kiedy po raz pierwszy o tym opowiedziała, na sercu zrobiło się jej lżej. Otarła łzy z policzków i spojrzała na Olivię, która milczała przez dłuższą chwilę.
Ciemnowłosa pogrążyła się we własnych myślach i poczuła, że oczy znów zachodzą jej łzami.
- Nikomu wcześniej o tym nie powiedziałaś? – spytała szeptem Olivia, patrząc na nią z powagą i współczuciem. Noelle pokręciła przecząco głową a kosmyki jej ciemnych włosów zawirowały wokół zmęczonej twarzy.
- Boże… Nawet sobie nie wyobrażałam, jak musiałaś się czuć, kiedy przeżywałaś to wszystko sama – Olivia z niedowierzaniem westchnęła i przytuliła przyjaciółkę. Wciąż w myślach przyswajała sobie nowe informacje.
- Otaczali mnie sami fałszywi ludzie, Liv. Nikomu nie mogłam tam zaufać. Wolałam cierpieć w samotności, niż znosić współczujące spojrzenia. Maskowałam więc wszystko, wyładowując swój gniew i smutek na innych. Wtedy byłam najgorsza. Byłam suką, naprawdę. Gorszą od Alice.
Olivia spojrzała na nią z niedowierzaniem, ale Noelle tylko wzruszyła ramionami. Milczały przez chwilę, rozmyślając. Po kilku minutach Olivia zwróciła się do Nelly.
- Powinnaś jechać do domu. Odpocząć… - zasugerowała przecierając oczy ze zmęczeniem.
- A ty? – spytała dziewczyna. Nie miała siły się spierać. Fala wspomnień naprawdę ją wykończyła. Wiedziała, że nie powinna zostawiać przyjaciółki samej, lecz czuła, że nie wysiedzi w szpitalu ani chwili dłużej.
- Ja musze zostać – oświadczyła pewnie dziewczyna wstając.
- W porządku. Trzymaj się Liz. I pamiętaj, że masz wokół siebie ludzi, którzy cię kochają – powiedziała cicho Noelle, stając obok przyjaciółki. Po jej bladych policzkach spłynęło kilka kryształowych łez.
Nie czekając na odpowiedź dziewczyny, wyszła z kaplicy czując jak kolejna porcja łez wydostaje się w jej oczu. Czym prędzej wyszła ze szpitala, a w jej stronę zawiało zimne powietrze. Dziewczyna wybuchnęła płaczem i nie zważając na ulewę, która trwała w najlepsze, ruszyła w stronę przystanku autobusowego..

~~~
Kiedy wróciła do domu, opowiedziała o wszystkim rodzicom. Jej mama była załamana, a tata złożył wyrazy współczucia. Oboje doskonale rozumieli uczucie, z jakim zmaga się teraz cała rodzina Olivii. Postanowili więc zadzwonić do jej rodziców, aby podnieść ich na duchu.
 Było sobotnie, późne popołudnie. Nawet nie zwróciła uwagi, że tak dużo czasu minęło od telefonu, kiedy dowiedziały się od wypadku Liama.
Mimo tragicznych okoliczności, mama dziewczyny stwierdziła, że nie powinna opuszczać szkoły. Więc aby pozbyć się dręczących ją myśli, weszła do pokoju i wyciągnęła książki na biurko. Dokładnie przejrzała poniedziałkowy plan lekcji i zaczęła naukę. Na wtorek musi oddać esej z historii, na temat władzy w państwie w dwudziestym wieku. W myślach oszacowała, że najpierw zrobi wszystkie zadania na poniedziałek, a później zabiorze się za pracę na historię.
Następnego dnia odwiedziła Olivię w szpitalu, gdzie spotkała też Sebastiana, który dodawał otuchy swojej dziewczynie. Starali się rozmawiać na neutralne tematy, byleby odciągnąć Olivię od ponurych myśli i smutku. Kiedy około północy Noelle kładła się spać, z przerażeniem stwierdziła, że nazajutrz w szkole czeka ją starcie się z plotkami, które na pewno już do wszystkich dotarły. I nie chodziło tu tylko wieść o wypadku Liama, ale także o jej konfrontacje z Nickiem na piątkowej imprezie. To będzie ciężki dzień.

~~~
Poniedziałek. Nigdy nie lubiła poniedziałków. Właściwie to ich nienawidziła.
To właśnie w poniedziałek wszystkie plotki i wydarzenia, które zdarzyły się w weekend rozchodziły się z prędkością błyskawicy. Przed przerwą na lunch zrozumiała, że jej wczorajsze przypuszczenia były jak najbardziej słuszne. Przechodząc po korytarzu, już rozluźniona, gdyż w końcu napisała test z chemii, napotkała wręcz palące spojrzenia innych. Próbując to ignorować podeszła do swojej szafki i wymieniła książki.
Nie patrząc na nikogo na korytarzu, skierowała się w stronę stołówki. Kiedy tam weszła poczuła się jakby wszyscy tutaj zgromadzeni czekali aż wejdzie do środka. Słyszała szepty niedowierzania i chichoty. Wolnym krokiem podeszła do bufetu nasłuchując rozmów, które skupiały się wokół jej osoby, Olivii i jej brata.
- Słyszałam, że brat Olivii tak się naćpał, że sam spowodował wypadek – Do uszu Noelle doleciał męski głos ze stolika stojącego kilkanaście metrów dalej, jednak chłopak mówił dość głośno więc jego głos rozniósł się po wcale nie tak dużym pomieszczeniu.
- Dzisiaj na historii Hanna powiedziała mi, że Noelle przespała się z Liamem, następnie go spławiła. Biedak się załamał i… Widzimy efekt – powiedziała niska blondynka o ciemnoniebieskich oczach. Ciemnowłosa odwróciła się w jej stronę, gdyż stolik przy którym siedziała znajdował się niespełna pięć metrów od niej.
Siedziała w otoczeniu kilku przyjaciółek, które zrobiły zaniepokojoną minę, kiedy Noelle się odwróciła, patrząc w ich stron ę spojrzeniem pełnym złości i niedowierzania.
- J a  t u  s t o j ę – powiedziała z naciskiem w stronę dziewczyny, która jakby się skurczyła na drewnianym krześle. – Wiec błagam, nie rozpowiadaj nieprawdziwych informacji na mój temat, gdyż naprawdę nie jestem dziś w nastroju –warknęła i przewróciwszy swoimi ciemnymi oczami skierowała się do kolejki.
Z tej całej złości złapał ją głód. Wzięła dużą porcję zapiekanki, sok pomarańczowy, a na deser kawałek ciasta czekoladowego, który wyglądał niezwykle smakowicie. Z pełną tacą skierowała się w stronę swojego stałego stolika. Ku swojemu zdziwieniu zobaczyła siedzącego tam Sebastiana. Wyglądał na przybitego i z przygnębieniem mieszał widelcem w talerzu, gdzie znajdywała się cała porcja obiadu.
- Nie widziałam cię dzisiaj na żadnych zajęciach. Byłeś niczym duch. –Usiadła na krześle i zabrała się za jedzenie ciepłej potrawy.
- Czuję się jakbym był duchem – powiedział od niechcenia. – A ludzie tutaj – wskazał ręką naokoło – tego nie ułatwiają. Nelly masz pojęcie jaka ona jest przybita? – spytał z bólem w oczach. – Tak bardzo chciałem przy niej zostać, ale po pierwsze ona stwierdziła, że nie powinienem opuszczać zajęć, a moi rodzice i tak by się nie zgodzili…
- Rozumiem Sebastian – powiedziała ściskając mu dłoń próbując dodać chłopakowi otuchy.
Więcej się nie odezwał więc i ona milczała. Milczeli razem pogrążeni we własnych myślach, ignorując rozmowy prowadzone na ich temat. W tym momencie nie mogła się doczekać aż uczniowie znajdą sobie nową atrakcję.
Kiedy zbliżał się koniec przerwy, a Sebastian już poszedł, dokończyła jeść ciastko.  Wzięła chusteczkę i pozbyła się czekolady z kącików ust.
- Jedz tak dalej, a z pewnością nie zagrzejesz miejsca w mojej drużynie –usłyszała chłodny głos za swoimi plecami. Jęknęła w duchu i wstała z miejsca, biorąc tacę do ręki.  – Przy takiej wadze z pewnością twoja forma będzie gorsza niż obecnie – powiedziała Alice Fox z kpiącym uśmiechem.
-Tobie byłoby to na rękę gdybym jak najszybciej odeszła z drużyny, więc w czym problem? – mruknęła kierując się do wyjścia. – A z resztą nie ważne.
-Ty naprawdę myślisz, że masz szansę zostać tam na stałe? – warknęła dziewczyna.
 - Spokojnie blondyno –powiedziała kręcąc głową z rozbawieniem. – Skąd te obawy? Czyżbyś czuła się zagrożona? – powiedziała, a Alice wydęła wargi. Przygładziła blond włosy opadające na ramię i uniosła wyżej głowę.
- Nonsens – prychnęła wychodząc ze stołówki dumnym krokiem.
Noelle uśmiechnęła się pod nosem i także opuściła pustoszejące już pomieszczenie. Jednak uśmiech zamarł jej na ustach, kiedy usłyszała dźwięczny i donośny śmiech.
  - Nie martw się kochanie.
Ten głos. Wstrzymała oddech, kiedy Nicholas spojrzał na nią ciemnymi oczami. Stał oparty o swoją szafkę i obejmował ramieniem Alice Fox we własnej osobie. Ciemnowłosa wstrzymała jego spojrzenie jednak dostrzegła, że jego wyraz twarzy się zmienił. Ona przygryzła wargę i z bólem w oczach skierowała się do klasy od literatury angielskiej.
Zasiadła w ławce w środkowym rzędzie i kiedy usłyszała dzwonek, wyciągnęła podręcznik i do klasy weszła nauczycielka. Niska i pulchna kobieta – pani Robson.
 - Moi drodzy! – uciszyła uczniów. – Na moim biurku leżą egzemplarze książki, którą zaczniemy dziś omawiać. Proszę, niech każdy weźmie jedną dla siebie.
Po niespełna dwóch minutach wszyscy siedzieli w ławkach, a przed nimi leżała książka Szkarłatna Litera. Przez pierwsze pół godziny lekcji zajęli się informacjami ogólnymi i wspólnie przeczytali pierwszy rozdział chociaż i tak wszyscy znali treść – lub powinni znać – gdyż nauczycielka już dawno zadała im tę książkę. Kiedy do dzwonka zostało niespełna pięć minut, pani Robson skończyła swój wywód i zwróciła się bezpośrednio do uczniów.
- Na przyszły tydzień proszę przeczytać pierwsze pięć rozdziałów i wybrać jeden wątek, którym dokładnie się zajmiecie. Wasza praca ma obejmować trzy kartki A4.
Po klasie rozniósł się jęk, jednak zagłuszył je dźwięk dzwonka.
Noelle szybko wpakowała książkę do torby i wyszła z klasy, przemierzając korytarz szybkim krokiem. Niespełna kilka sekund później, musiała przeciskać się przez tłumy uczniów, wychodzących z klas. Za dziesięć minut zaczynała się ostatnia lekcja.
W jej przypadku był to trening.
Pierwszy trening, z nową drużyną.
-Do dzieła - powiedziała sama do siebie, próbując dodać sobie otuchy i otworzyła drzwi do szatni. Weszła do środka i spojrzała po twarzach zebranych dziewczyn. Alice siedziała w samym środku, otoczona wianuszkiem dziewczyn. Ubrana w prostą, ciemnozieloną koszulkę na krótki rękaw i czarne spodenki opinające jej kształtne pośladki. Strój miała taki sam jak reszta dziewczyn, a mimo wszystko wyglądała najlepiej.
Obok niej siedziała Anna, jedna z jej przydupasów i jedyna w drużynie odkąd trener wyrzucił Erikę. Miały wrogie miny i patrzyły na nią z wyższością. Reszta dziewczyn była raczej nieufna, lecz przynajmniej nie pałały nienawiścią. Jedynie Jess, dobra koleżanka Olivii przywitała ją z szerokim uśmiechem i powiedziała aby zajęła miejsce obok niej.
Przebrała się w czerwoną, luźną koszulkę i czarne spodenki. Na stopy włożyła swoje stare buty, które nosiła jeszcze jak grała w starej szkole. Ciemne włosy związała w wysoką kitkę i odetchnęła głęboko.
-Daj z siebie wszystko i bądź twarda - powiedziała cicho Jess wstając z ławki. Mrugnęła do niej i wyszła z szatni. Uśmiechając się pod nosem, Noelle podążyła za nią.
Weszły na salę gimnastyczną i zaczęły rozgrzewkę. Najpierw lekkie ćwiczenia, później trener powiedział aby zrobiły trzy kółka, każde po trzysta metrów.
-Noelle - zwrócił się do niej, zanim wyszła na zewnątrz, by zacząć biegać. - Jeśli chcesz, to możesz na początku ćwiczyć indywidualnie.
Kątem oka, po słowach trenera, dostrzegła pogardę w oczach Alice. Nic z tego maleńka.
-Nie ma takiej potrzeby. Nie wypadłam z formy - powiedziała z lekkim uśmiechem, choć nie było to do końca prawdą. Truchtem dotarła do bieżni i rozpoczęła bieg swoim własnym tempem, nie patrząc na resztę dziewczyn.
Od zawsze lubiła biegać i była w tym naprawdę dobra. Często rozpoczynała dzień od półgodzinnego joggingu. Uwielbiała tą wolność i swobodę. Wiatr muskający jej ciało podczas biegu. Czuła satysfakcję, kiedy dzień później miała lekkie zakwasy i była trochę obolała.
Nim się spostrzegła, dotarła na metę jako druga. I praktycznie nie czuła zmęczenia. Później przyszedł czas na ćwiczenia w parach. Oczywiście dobrała się z Jess. Podczas podań i skomplikowanych poleceń trenera, kilka razy się zagubiła lub piłka wypadła jej z rąk. Słyszała wtedy pogardliwe śmiechy Alice i Anny. Jednak nie poddawała się.
Trener przywołał dziewczyny dłonią do siebie i oznajmił:
-Mamy jeszcze dziesięć minut do końca. W sam raz na krótki mecz- uśmiechnął się. Alice, Jess - wskazał na dziewczyny, które stanęły kilka metrów od siebie. - Wybieracie skład drużyny. Zaczyna starsza.
Zaczęła Alice, która oczywiście wybrała Annę. Jess od razu wzięła Noelle, co było dla niej zaskoczeniem, gdyż nawet nie wiedziała na jakim poziomie jest gra dziewczyny. Ale i tak była jej wdzięczna, gdyż nie chciała zostać na samym końcu. W ich drużynie była ona, Jess, wysoka szatynka, Eliza, mulatka, Patricia, drobna dziewczyna o czarnych włosach, Errie i Vanessa, wysoka brunetka o przenikliwych oczach.
-Na jakiej pozycji grałaś wcześniej? - zagadnęła ją Jess.
-Rozgrywająca - powiedziała zastanawiając się, dlaczego ją o to pyta.
-Świetnie - ucieszyła się. - Zajmij pozycję i przygotuj się na starcie z Alice. Lubi grać nieczysto.
Noelle uśmiechnęła się do niej i zajęła wskazaną pozycję. Piłka w grze.
Trzeba przyznać, że Alice jest naprawdę dobra, jednak nie tak dobra jak Noelle kiedyś. Teraz prawie dorównywały sobie poziomem, chociaż ciemnowłosa była trochę gorsza. Widziała złość i determinację na twarzy Alice, kiedy Noelle udawało się przyjąć i blokować jej piłki.
Ciesz się blaskiem, póki nie wrócę do formy - pomyślała, kiedy mecz dobiegł końca. Przegrały sześcioma punktami, lecz w ich drużynie były tylko dwie dziewczyny z głównego składu – Jess i Eliza.
Trening dobiegł końca. Trener podziękował im za dobrą grę i oznajmił koniec półtoragodzinnej męczarni. Spocona i zmęczona odwróciła się, by wyjść z dusznej sali gimnastycznej. Za plecami usłyszała głos trenera:
-Lange! - Poczekał aż dziewczyna odwróci się do niego i dopiero wtedy kontynuował.- Wierzę w ciebie i twoje umiejętności. Witaj w drużynie! Jutro przyjdź po mnie, żebym mógł dać ci strój. Wiem, że jak wrócisz do dawnej formy, będziesz jeszcze lepsza. Czeka cię ciężka praca. A teraz idź pod prysznic - polecił z uśmiechem. Dziewczyna stała przez kilka sekund w milczeniu, totalnie zaskoczona szybką decyzją mężczyzny.
-Dzięki trenerze - uśmiechnęła się promiennie i truchtem opuściła salę gimnastyczną. Czuła rozpierająca ja radość i ekscytację.
Wzięła szybki, orzeźwiający prysznic i mokre włosy zostawiła rozpuszczone, ówcześnie je rozczesując, gdyż lubiły się plątać po umyciu. Ubrała się i włożyłam swoje rzeczy do torby. Pożegnała się z dziewczynami i wyszła z szatni.
Postanowiła, że pod drodze zajdę do toalety, ponieważ w szatni nie było żadnego lustra. Zrobiła szybki makijaż i właśnie wyciągała szczotkę, by poprawić schnące włosy, kiedy do środka wpadła Alice.
W jej oczach lśniły niebezpieczne ogniki, a na twarzy wymalowana była złość i gniew. Silnymi aczkolwiek szczupłymi dłońmi chwyciła Noelle za oba nadgarstki i pchnęła ją ścianę. Jęknęła przy zderzeniu z kafelkami i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach, jednak bez strachu czy niepokoju. Doskonale wiedziała, że dałaby jej radę bez większego problemu.
-O co ci chodzi wariatko?! – warknęła ciemnowłosa szarpiąc się.
-Nie ładnie - powiedziała Alice uśmiechając się chłodno. - Już od dłuższego czasu mi przeszkadzasz. A teraz jeszcze chcesz wepchnąć swój gruby tyłek do drużyny?! To moja szkoła i moja drużyna! Rozumiesz to?! - warknęła. - I tak nic ci to nie da.
-Jesteś chora – powiedziała Noelle kręcąc głową z rozbawieniem.
-Po prostu nie lubię jak ktoś szuka miejsca gdzieś, gdzie go nikt nie chce - uśmiechnęła się z wyższością i uwolniła jej nadgarstki z silnego uścisku i ponownie pchnęła dziewczynę na ścianę. – I łapy z daleka od mojego chłopaka. Myślisz, że nie widzę twoich maślanych oczu?!                    



Jakoś tak wyszło, że ten rozdział dodałam z opóźnieniem. Cóż, zdarza się... Ale za to wyszedł długi, chociaż jestem z niego średnio zadowolona. Dziękuję wam za wszystkie komentarze, dzięki wam mam chęci do pisania! ♥ Jak się podobało?
INFORMOWAĆ? Pisz. 

16 komentarzy:

  1. Biedna Noelle współczuję jej straty młodszej siostry.Ta Alice zaczyna mi już grać na nerwach po pierwsze to nie jej szkoła a po drugie nie tylko ona gra w drużynie.Czekam na kolejny rozdział , pozdrawiam i proszę więcej o Liama ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. "Z tej całej złości złapał ją głód."
    Od razu przypomniało mi się moje życiowe motto:
    "Gdy Ci smutno, gdy Ci źle, idź do kuchni - NAŻRYJ SIĘ."
    Głębokie, prawda? Wiem, wszyscy podziwiają mnie za mój iloraz inteligencji (bądź jej totalny brak).

    Ale tak wracając do głównego tematu.
    Noelle, biedactwo ty. Nie chcę nawet sobie wyobrażać przez co musiałaś przechodzić, bo nie wyobrażam sobie dnia, w którym mogę stracić swojego ukochanego starszego brata. To naprawdę cholernie "niewygodne" uczucie, bo prędzej widzę przed sobą świetlaną przyszłość. Chociaż nie widzi mi się ona zbyt dobrze z tymi bólami nerwowymi, eh... Muszę coś z tym zrobić, bo zaczyna mnie denerwować.
    Co ta cała Alice sobie myśli?! Nawet nie lubię tego imienia, cholernie kojarzy mi się ze Zmierzchem, a to niezbyt przyjemne doświadczenie wbrew pozorom. Omo, dzisiaj mam dziwny nastrój na ten cały Zmierzch, bleeeeh. Kurde, mogłaby się odwalić od Noelle - co ona jej takiego zrobiła?! Nie można kogoś hejtować za to, że po prostu lepiej się do czegoś przykłada. Zamiast tak na nią naskakiwać powinna po prostu zająć się poprawą stylu, ciężką. Tylko, żeby jej się paznokieć przypadkiem nie złamał. .__. Geez, ale mnie irytują takie niewyżyte seksualnie babsztyle, pffffft.
    Ale wiem, że Noelle da się z nią radę. Silna dziewucha.
    Jak dla mnie rozdział naprawdę kapitalny. Było wszystko, czego potrzebuje dobry dramat - smutna historia, zazdrość, rywalizacja. Obyś trzymała tak dalej!
    FIGHTING!

    Tacos rule,

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem Ci dozgonnie wdzięczna, bo chodziłam struta cały dzień, a Twój komentarz (i obiad mamy) dał mi do myślenia, dzięki czemu zapraszam na trzynastkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, od razu chcę serdecznie podziękować za komentarz u mnie na blogu, i od razu informuję, że jestem w trakcie czytania wszystkich Twoich blogów, co niestety idzie mi powoli z braku czasu, ale obiecuję, że jak tylko wszystko przeczytam, zostawię komentarz :)
    Dziękuję jeszcze raz, i zapraszam na kolejny rozdział na
    http://drink--my-soul.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to jest ciekawe ! Dziękuję za komentarz i powiadomienie u mnie na blogu , na który ponownie zapraszam :
    http://lovesandfriend.blogspot.com/
    Rozdziały które napisałaś do tej pory są niesamowite , bardzo mi się podoba ten zaczątek historii i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze chciałam się zapytać , jak zrobiłaś ten nagłówek ?
      W jakim programie i wgl , bo nie mam pojęcia , a jest świetny ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za miły komentarz, cieszę się, że moje opowiadanie cię zaciekawiło ♥ Nagłówek został pobrany z http://szablonownica.blogspot.com/ Sama mam kiepską rękę do nagłówków, ale próbuję coś tworzyć. Póki co, nie wstawiam swoich dzieł, bo boję się, że wypalają oczy :D

      Usuń
  6. Dziękuję za miły komentarz na moim blogu :) Twoje opowiadanie także mnie bardzo zaciekawiło ^^ Świetnie piszesz. Jestem bardzo ciekawa co będzie w następnym rozdziale, więc dodaj szybko :D
    Weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć. Wpadłam na tego bloga przypadkowo ale wcale nie żałuję i napewno będe wpadać tu częśćiej. c;
    Rozdział genialny jak i pozostałe.
    PS: Czy mogłabyś polecić mojego bloga, a ja wzamian zrobiłabym to samo? :>

    OdpowiedzUsuń
  8. Może nie widać tego, gdy od rozdziałów ma się przerwę, ale ja czytając trzy na raz dostrzegam ogromną różnicę. Prolog był kiepski, nie ma co owijać w bawełnę. Rozdział pierwszy, rozdział drugi, rozdział trzeci - jest kilka niedociągnięć, niejasności, błędów. Dużo razy jest użyty czasownik w formie pierwszej, ale jak rozumiem Ty miałaś być narratorką jako bohaterka, ale zrezygnowałaś na rzecz postronnego obserwatora. Wydaje mi się, że pisanie w 3 os. jest łatwiejsze, a do pisania w 1 trzeba naprawdę, ale to naprawdę mieć to coś. Ja sama rzuciłam się na MZD, gdzie wszędzie będzie 'myślę', 'podeszłam' i wiele innych i mówiąc szczerze - przeraża mnie to. łatwiej jest pozostać w cieniu :) No i znowu zaczynam od dupy strony :)
    Piąty rozdział jest zachwycający. Naprawdę :) Tylko jedno mnie uderzyło (następnym razem postaram się bardziej w tym zagłębić, bo teraz już nie kojarzę dokładnie - rozdział czytałam przed 10 czekając na autobus, niestety, życie w biegu). Nelly (kurde, lubię to zdrobnienie) przyjaźni się z Liv, ale nie było słowa o tym, że ich rodzice się znają. Ja też mam dwie przyjaciółki, od dwóch lat i w sumie ze swoimi rodzicami rozmawiam na temat ich, ale jakoś oni dobrze się nie znają. Do czego zmierzam. Zanim umieściłaś fragment z tym, że rodzice Nelly dzwonią do zdruzgotanych rodziców Liama wystarczyłaby krótka informacja o tym, że kilka razy się spotkali, dobrze się znają, czy coś takiego. Ja wiem, pomyślisz sobie 'czy ona zwariowała, to jest tak istotne?' Ale, cholera jasna, jest :) Wybacz, że tak wytykam wskazując niemalże palcem, ale na dziennikarce nauczyłam sie już, że jeśli chcesz być dobrym pisarzem to musisz przyjmować krytykę z uśmiechem. Bez pretensji i żalu. Ja coś takiego przeżyłam oko w oko, kiedy profesor przeczytał mój tekst na głos i przy wszystkich wymienił błędy, mówiąc, że pisał to idiota myślący, jak to powiedział 'o dupie marynie' to dało mi takiego kopa, że następna praca była najlepsza. I mam nadzieję, że teraz, jak ja Ci to wypomnę to następnym razem będziesz uważać na każdy taki szczegół.
    Treść - no poważnie, co z tym Nickiem? Kompleks wyższości, czy o co chodzi? Nie rozumiem kolesia, ale lubię go. To znaczy tego, który użycza mu twarzy. To jeden z 1D? Zespołu nie znam, ale pamiętam animację z tym chłopaczkiem, całkiem ładny :)
    Szok z młodsza siostrą głównej bohaterki. Myślałam, że jakieś problemy, czy coś. Po skończeniu czwórki pomyślałam, o pewnie też wypadek. Coś w tym stylu. Ale patrzenie codziennie, jak młodsza siostra umiera? Przerażające. Serdecznie pozdrawiam i ślę całusy!
    PS. DUŻO POWTÓRZEŃ! Teraz mi się tak przypomniało. Może nie w piątce, ale w czwórce aż raziło w oczy.
    Boże, jestem okropna, przepraszam.
    Oczywiście - chcę być informowana. Gadu? BS? Dałabym do obserwowanych i problem z głowy, ale nie potrafię, gdy dodatek nie jest dodany na głównej stronie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czy można zakochać się w opowiadaniu ? bo ja się w twoim zakochałam. czekam na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie znalazłam chwilę, by przeczytać twoje opowiadanie. Dziękuje za zaproszenie.
    Na początku przepraszam, że nie zostawiałam komentarzy pod każdym rozdziałem, ale nie lubię sobie psuć przyjemności czytania. Postaram się w tym jednym zawrzeć wszystko :)
    Może zacznę od strony technicznej... Wygląd bloga jest piękny, nie da się ukryć, że wszystko jest dopracowane, a nagłówek i zdjęcie po prostu cudowne, ale... No właśnie. Mimo iż wszystko jest tak cudowanie delikatne i piękne... nie podoba mi się... Albo inaczej. Podoba mi się do oglądania i podziwiania, ale nie do czytania. Rozumiesz coś z tej mojej paplaniny? Już tłumaczę. Niestety jasna czcionka na jasnym tle sprawia, że bardzo źle mi się czyta. W dodatku jest nieco mała, co jeszcze potęguje we mnie to uczucie niezadowolenia... Czytam bardzo dużo i często po nocach i jedyne czego nie znoszę, to gdy po przeczytaniu rozdziału wzrok mi się męczy jakbym całą noc siedziała nad książkami. Podsumowując wygląd bloga jest naprawdę cudowny, ale zdecydowanie niełatwo się czyta...
    Jest trochę błędów, ale nic bardzo rażącego. Zwróciłabym uwagę na interpunkcję i powtórzenia, ale sama mam z tym nie lada problem więc się nie czepiam :D
    Z pewnością miałaś ciekawy pomysł na to opowiadanie. Historia jest ciekawa i niesie ze sobą wiele możliwości. Ciekawa jestem jak się rozwinie. Z rozdziału na rozdział piszesz lepiej i w dodatku zaskakujesz bardzo często. Podoba mi się sposób w jaki opisujesz emocje. Póki co mam mieszane uczucia odnośnie postaci. To znaczy czarny charakter, to wiadomo - nie lubię grrrr... Ale co do głównej bohaterki i jeszcze Nicka, to sama nie wiem co myśleć... Ale ja już tak mam :) Czasami zakochuję się w postaciach od pierwszego rozdziału, a czasami potrzebują czasu, by mnie do siebie przekonać.
    Zdecydowanie widać, że lubisz pisać i moim zdaniem powinnaś to robić. Trzymam kciuki być dociągnęła to opowiadanie do końca :) Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział mi się naprawdę podobał. W końcu wyjaśniła się sytuacja z siostrą No. (tak sobie będę zdrabniać ;)), a poza tym odbył się trening i najwidoczniej Alice wcale nie jest taka dobra, jak jej się wydaje. Ciekawi mnie, co z tego wyniknie i czy nasza bohaterka zostanie kapitanem drużyny.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju super rozdział , nie ma się do czego przyczepić , oczywiście czekam na następny :) Zapraszam do mnie i liczę na komentarz (jeśli Cię to uraziło to sorry za spam )lolaa1881.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. WYTŁUMACZ MI PROSZĘ, DLACZEGO WCZEŚNIEJ MI NIE POWIEDZIAŁAŚ, ŻE PISZESZ TAK DOBRZE!
    Gdybym wiedziała, to bym nie ociągała się z czytaniem każdego rozdziału, tylko bym szybko raz dwa przeczytała... Wiem, że za to co tutaj napiszę pare osób będzie mnie chciało zabić... ale co tam. Cieszę się w sumie, że to opowiadanie nie jest o 1D. Nie jestem ich fanką, szczerze nawet nie wiem który to który, mylę imiona... ogólnie nie ogarniam. I to, że wykorzystałaś wygląd jednego z chłopców jako postać, o zupełnie innym imieniu i nazwisku, i chyba ogólnie charakterze, zadowala mnie, co nie znaczy, że gdyby 1D brałoby tutaj udział, to bym nie czytała. Czytałabym i tak, bo to co piszesz, jest naprawdę bardzo dobre.
    Mozę się przyczepię, ale rzuciła mi się w oczy jedna literówka, kiedy to zamiast "Liv" napisałaś "Liz", ale to tylko moje spostrzeżenie, i niczego więcej się nie uczepię ;)
    Wracając do poprzednich rozdziałów bardzo podobało mi się, jak opisałaś zapoznanie Nicka z Noelle, i... no pewnie tak jak wszystkich zaskoczył mnie "prawdziwy (?)" charakter Nicka. Może przyczepię się do jednej rzeczy... znany wśród blogów jest wątek nieziemsko przystojnego chłopaka, który chodzi z blond suką, i nie jest sobą... ale w Twoim wydaniu ten wątek jak najbardziej akceptuję, bo jest w nim "to coś". Ogólnie jak się wchodzi na bloga, czuje się "to coś". Owszem, jest to na pewno zasługa bardzo ładnej szaty graficznej, ale Ty masz coś w swoim stylu pisania, coś, co sprawia, że nie mam się czego przyczepić. Naprawdę. Informuj mnie o nowych rozdziałach gdzie chcesz, na blogu w spamowniku, na twitterze... gdzie Ci wygodniej :) Czekam na kolejny rozdział, i od jutro nadrabiam pozostałe Twoje blogi.
    PS. Kocham adres bloga, wszystko co związane z atramentem- ubóstwiam <3

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoją opinię. Za każdy komentarz dziękuję z całego serca.